czwartek, 28 lutego 2013

Dla mnie: Sandra!

Wpadłam wczoraj w melancholijny nastrój, który śmiało podchodzi pod końcowozimową depresję. Nic mi się nie chciało. Takie prawdziwe NIC. Najpierw gapiłam się w TV i zupełnie przypadkiem oglądnęłam bardzo sympatyczny film animowany pt. Titeuf. Potem trafiłam na relacje z Oscarów i zachwyciły mnie kreacje aktorek z czerwonego dywanu. Pomarzyć można! Nie, nie o tym, żeby przeżywać stres związany z taką imprezą, nie o tym, żeby tam być. Raczej o tym, jak to jest mieć na sobie taką suknię i wyglądać tak pięknie...

Zdjęcia skopiowałam ze strony http://www.elle.pl/.







Na zdjęciach:
1. Jessica Chastain w sukni Armani Privé na rozdaniu Oscarów 2013, fot. East News.
2. Amy Adams w sukni Oscar de la Renta na rozdaniu Oscarów 2013, fot. East News
3. Reese Witherspoon w sukni Louis Vuitton na rozdaniu Oscarów 2013, fot. East News
4. Zoe Saldana w sukni Alexis Mabille na rozdaniu Oscarów 2013, fot. East News
5. Jennifer Lawrence w sukni Dior Couture na rozdaniu Oscarów 2013, fot. East News
6. Helena Bonham Carter na rozdaniu Oscarów 2013, fot. East News
7. Anne Hathaway w sukni Prada na rozdaniu Oscarów 2013, fot. East News
8. Charlize Theron w sukni Dior Couture na rozdaniu Oscarów 2013, fot. East News
9. Catherine Zeta-Jones w sukni Zuhair Murad na rozdaniu Oscarów 2013, fot. East News
10. Jennifer Aniston w sukni Valentino Couture na rozdaniu Oscarów 2013, fot. East News
11. Halle Berry w sukni Versace na rozdaniu Oscarów 2013, fot. East News
12. Jennifer Garner w sukni Gucci na rozdaniu Oscarów 2013, fot. East News
13. Sandra Bullock w sukni Elie Saab na rozdaniu Oscarów 2013, fot. East News
14. Stacy Keibler w sukni Naeem Khan na rozdaniu Oscarów 2013, fot. East News
15. Salma Hayek w sukni Alexander McQueen na rozdaniu Oscarów 2013, fot. East News
16. Helen Hunt w sukni H&M na rozdaniu Oscarów 2013, fot. East News
17. Jane Fonda w sukni Versace na rozdaniu Oscarów 2013, fot. East News
18.  Nicole Kidman w sukni L'Wren Scott na rozdaniu Oscarów 2013, fot. East News
19. Jennifer Hudson w sukni Roberto Cavalli Couture na rozdaniu Oscarów 2013, fot. East News
 

Dla mnie to są trzy pierwsze miejsca. Jennifer, Salma i Sandra.


A to w moim rankingu najwyższe podium. 


Zjawiskowa kobieta w sukni (Elie Saab), która jest dziełem sztuki.


Piękna, zgrabna, naturalna. 


A jakie są Wasze typy?

PODPIS
Kochani, bardzo Wam po raz kolejny dziękuję za komentarze pod wczorajszym postem. Nie czułam się na siłach odpowiadać każdemu, mam nadzieję, że mi to wybaczycie. Jest mi przykro i smutno, że kolejna osoba, moja miła czytaczka Joanna, przeżywa teraz taką samą tragedię. Joasiu, ślę Ci całe strumienie ciepłych myśli. Dbaj o siebie, kochana.

środa, 27 lutego 2013

Dwa miesiące

W poniedziałek minęły dwa miesiące od śmierci mojego Taty. 

Dwa miesiące. Tak mało! Tyle się w tym czasie wydarzyło w moim sercu, że ten krótki okres wydaje mi się nierealny. Budzi wciąż moje zdumienie, ilekroć o tym pomyślę. Dzieje się we mnie proces w zapętleniu czasowym, wciąż powtarzalne myślowe kręcenie się w kółko, ale za każdym obrotem ciut na inny poziom. Jak w spirali. Każdy obrót zaczyna się w punkcie szoku i niedowierzania, potem przychodzi żal, który narasta i narasta, aż znajduje pod jakimś pretekstem możliwość wybuchu, wyładowania w płaczu, smutku, zmęczeniu, zniechęceniu. Na końcu jest miłość, która niesie spokój. Nie wiedziałam, nie sądziłam i jestem tym zaskoczona, że z umarłym człowiekiem nadal buduje się więź, która się zmienia. Kiedy byłam dzieckiem, ta więź była właściwa dla dziecka, potem ona ewoluowała przez całe życie. Bywała trudna i napięta, ale wciąż najważniejsza w życiu. Teraz jeszcze raz przerabiam wszystko, co od Taty dostałam. Każde zapamiętane słowo, zdanie, sytuację odczytuję, odrabiam od początku i nadaję jej nowe znaczenie. Tak jakby otwierał się przede mną kolejny stopień wtajemniczenia. Jakby przebrzmiewały już wszelkie żale i oczyszczały mi możliwość spokojnego patrzenia. Widzę teraz głębiej poprzez osobiste rany, bo one zasklepiają się i goją. Widzę człowieka, który zrobił, co mógł. Nareszcie stać mnie na prawdziwą empatię. Ta więź dojrzewa. Staje się więzią dorosłą, solidną jak skała, staje się opoką. Zrozumieniem. Akceptacją. Partnerstwem. Na koniec zostaje tylko tęsknota. Co z nią zrobić? Jak z nią żyć? Znam odpowiedź: po prostu. Po prostu żyć.

Mówi się, że na dobrą śmierć trzeba sobie zasłużyć. To zdanie wciąż we mnie pracuje. Budzi mój sprzeciw. Tak bardzo się z nim nie zgadzam! To wyjątkowo niesprawiedliwe stwierdzenie w stosunku do umierających w cierpieniu i bólu ludzi. Kto jest tu sędzią? Czy Bóg skazuje ludzi na ciężką śmierć, aby ich ukarać? Czy te miliony ludzi zamordowanych w obozach koncentracyjnych, umierających na raka, czy choćby z powodu głodu na świecie, czy oni wszyscy zasłużyli sobie na taką śmierć?
Myślę, że to wyjątkowo bezrefleksyjne stwierdzenie, które powtarzamy, gdy chcemy kogoś pocieszyć. To jednak również głęboko szkodliwe i niesprawiedliwe dla innych. Nie rozumiem, dlaczego ono tak mnie dotyka. Przecież mój Tato odszedł szybko, we śnie…
„Śmierć jest dla nas wszystkich strasznym i okrutnym wrogiem, przed którym nie potrafimy uciec.” To zdanie, które dostałam od jednej z Was, to mój pogląd na śmierć. Z tym się zgadzam.

Jest to fragment obrazu Michaela Willmanna, znajdującego się w ziębickim muzeum.
Jakoś mnie on zawsze pociesza. Długo miałam ustawioną z niego tapetę na kompie. 
Bardzo Wam dziękuję za pamięć, za ciepłe słowa, za wsparcie mailowe i w komentarzach, za drabinkę w kolorowe kwiatki do wydostawania się z wilczych dołów, za pompkę do dopompowywania oklapniętych ludzi, które to przedmioty dostałam od koleżanki poznanej na blogowisku. Już wspięłam się na pierwszy stopień, już wyłażę z dołka, za chwilę będę, bo choć dobrze jest pobyć trochę w spokoju, to lepiej w nim nie ugrzęznąć... 

Miłego dnia!

PODPIS

niedziela, 24 lutego 2013

Dobrej nocy :)

Bardzo dziękuję za te miłe komentarze pod dzisiejszym postem. 
W dowód wdzięczności, zamiast odpowiadania, bo coś sił mi brak i zapału, coś do uśmiechu. :)




Wiem, że fala zmęczenia, zniechęcenia i gorszych dni blogowych przepływa czasem przez nasz blogowy świat. Dopadła i mnie. Ma to związek z porą roku, której nie lubię, ale też z innymi sprawami. Zadeklarowałabym, że zrobię przerwę, bo przecież to dobry sposób,  ale jak znam siebie, to po takiej deklaracji natychmiast zaczynam publikować po dwa posty dziennie! Zrozum tu człowieku siebie samego! Z drugiej strony mam w zanadrzu poważne przemyślenia, relację z wizyty w ciekawym miejscu, przepis na smaczne i bardzo proste ciasto, recenzję MójCiOnego, a nawet niespodziankę na piątek...

Na wszelki wypadek niczego nie deklaruję. Pożyjemy, zobaczymy. :)
Miłej nocy! 

PODPIS

W lesie

Jak Wam mija weekend? Nam... za szybko! Wczoraj byliśmy w lesie na spacerku. 
Pięknie. Spokojnie. Bajkowo.
Rufi jest strasznie nieszczęśliwy w samochodzie, za to potem jego radość nie ma granic.













Dziś też wybieramy się na wycieczkę, trzeba naładować akumulatory na następny tydzień.
Nie cierpię końca zimy, ale muszę przyznać, że jest naprawdę prześlicznie.

Buziaki dla Was! :)

PODPIS

sobota, 23 lutego 2013

Palimy?

Nie? No to spalmy! Parę dowcipów, o to mi chodzi. A co myśleliście? :)

(TU znalazłam taki lekki fragment na sobotę, a zdjęcia zrobiłam na takim zwykłym, szarym, burym przystanku autobusowym koło mojego domu. Od razu zrobiło mi się lepiej na duszy. :) )
Na zwykłym przystanku autobusowym.
Dowcipy charakteryzują się różnym stopniem łatwopalności. Spalony dowcip często staje się nieśmieszny, ale niekiedy może wyewoluować na nowe wyżyny śmieszności.
Pięć przykładów dowcipów na zimno:

1. Marketingowiec w rozmowie z filologiem polskim skarży się na plagę owadów:
– Wczoraj zabiłem pięć ćmów.
– Ciem – poprawia filolog.
– Kapciem – precyzuje usłużnie marketingowiec.

2. Trzej Królowie przybywają, by oddać hołd nowo narodzonemu Panu Jezusowi. Najwyższy z nich wchodząc, wali się głową o futrynę i wykrzykuje „O Jezus!”.
– Zobacz, Józek – zwraca się Maryja do Józefa – to jest ładne i oryginalne imię dla chłopca: Jezus, a nie jakiś tam Chaim czy Srul.

3. Widziałeś kiedyś samochód z drzewa?
    To wejdź na drzewo i popatrz na parking.

4. Mówi pluskwa do pluskwy: Jak co, to będziemy w kontakcie.

5. Jaką bułkę najtrudniej znaleźć na plaży?
   Tartą.
Zwykła tablica informacyjna. 
Te same dowcipy po spaleniu żywym ogniem:

1. Marketingowiec w rozmowie z filologiem polskim skarży się na plagę owadów:
– Wczoraj zabiłem pięć ciem kapciem.

2. Trzej Królowie przybywają, by oddać hołd nowo narodzonemu Panu Jezusowi. Najwyższy z nich wchodząc wali się głową o futrynę i wykrzykuje „O kurwa!”.

3. Widziałeś kiedyś samochód z drewna?

4. Mówi pluskwa do pluskwy: Jak co, to będziemy w gniazdku.

5. Jaką bułkę najtrudniej znaleźć na plaży?
    Wrocławską.
Niezwykłe ogłoszenie. :) Po powiększeniu widać lepiej.

A jak tam jest u Was? Palicie dowcipy? :)

Wspaniałego weekendu! Słońca, słońca i słońca Wam i sobie życzę. :)
Częstujcie się, starczy dla wszystkich. :)
Na Aparatkach umieściłam moją interpretację tematu: mina. :) Zapraszam do zaglądnięcia. 

PODPIS

czwartek, 21 lutego 2013

Postawy, które możemy prezentować w sytuacjach trudnych

Ilustracją do dzisiejszego postu są (całkiem bez związku) zdjęcia lodowej fontanny z włoskiej miejscowości St. Cristina. Fontanna taka „rośnie” przez całą zimę, aż na koniec jest już olbrzymią rzeźbą lodową. Podświetlona od wewnątrz wygląda zjawiskowo. Zdjęcia są z grudnia. 



Chciałabym, aby, kto chętny, popatrzył dziś w siebie. Wyobraźmy sobie, że przyszło nam zmierzyć się z trudną sytuacją w życiu rodzinnym. Zostaliśmy nagle „zaatakowani” jakimiś pretensjami, żalami, wymaganiami. Może rzeczywiście coś zawiniliśmy, a może czujemy, że jest to atak bezpodstawny. Myślę, że fajnie byłoby reagować na to w sposób opanowany, rzeczowy, a jednocześnie empatyczny, godny i mądry. Patrzeć rozmówcy szczerze w oczy z chęcią współpracy. Postawę mieć rozluźnioną, pewną siebie, ale nieagresywną. Dobierać słowa adekwatnie, nie zbaczać z tematu, odpowiadać za swoje winy, nie brać na siebie cudzych. Szanować rozmówcę, dążyć do rozwiązania konfliktu, jednak nie za wszelką cenę.  
Zamiast tego zdarza nam się, bądź nawet mamy w zwyczaju, prezentować całkiem inną postawę. Ciekawa jestem, czy w którejś zobaczycie siebie? Bo, że swoich bliskich, to jestem pewna. :)


Postawy, które możemy prezentować w sytuacjach trudnych:


Podporządkowana: można ją krótko opisać zdaniem: „nawet, jeśli się z tobą nie zgadzam, to dla świętego spokoju przyznam ci rację”. Osoba taka mówi głosem cichym, przepraszającym lub proszącym, nie stawia oporu lub stawia bierny opór. Zgadza się z krytycznymi opiniami na swój temat – przynajmniej takie sprawia wrażenie. Wykonuje gesty uległości, oczy ma spuszczone, skuloną sylwetkę, tłumaczy się, przeprasza. 

Dominująca: zawsze winny jest na zewnątrz. Prezentuje postawę „ostatnie słowo należy do mnie”. Mówi głośno, ostrym tonem, narzuca swój punkt widzenia, obraża, drwi, nie dopuszcza do głosu. Nie szanuje opinii rozmówcy, uznaje, że ma monopol na interpretację faktów i że ostatnie słowo należy do niej. Nie interesuje jej, co inny człowiek ma do powiedzenia. Często gestykuluje wykonując oskarżycielskie gesty ręką.


Intelektualna: zimna, poprawna, trzeźwa. Człowiek taki mówi suchym, monotonnym głosem pozbawionym emocji. Używa wyszukanych abstrakcyjnych wyrażeń, szuka obiektywnych wyjaśnień dla dziejących się zdarzeń, zachowań innych lub własnych. Nie gestykuluje, wzrok ma nieruchomy. Wszystko potrafi wyjaśnić i uzasadnić, uogólniając czy generalizując. 

Rozkojarzona: sprawia wrażenie, że nie wie, o czym mowa. Chodzi niespokojnie podczas rozmowy, obraca się tyłem, bokiem, ton głosu jest nieadekwatny do wypowiadanych słów. Zaczyna i nie kończy zdań, wzrok ma błądzący, ruchy ciała niespokojne, zmienia temat, zapomina, o czym już była mowa. Zachowuje się nieadekwatnie do sytuacji.


Unikająca: unika kontaktu z osobą, z którą jest w konflikcie. Używa słów „już nie ma sprawy”, „już wszystko jest w porządku” z obawy przed wyjaśnieniem sytuacji konfliktowej. 

Narzucająca: nie dopuszcza innych do głosu, mówi głosem stanowczym, często w imieniu ogółu, nie zostawia w swojej wypowiedzi miejsca dla innych. Porusza się zdecydowanie, używa władczych gestów.

Bierno-agresywna: osoba taka daje sprzeczne komunikaty, z jednej strony wydaje się, że żartuje, ale żart ten ma charakter złośliwości, czemu osoba żartująca zaprzecza, uniemożliwiając rozwiązanie konfliktu. Innym razem osoba taka mówi, że chce rozwiązać konflikt, ale to, co robi, temu przeczy: zapomina o spotkaniu, o umówionym telefonie, unika spotkań, zmienia temat. Używa ironii, twierdząc, że to nie ironia. Udaje, że nie rozumie, o czym mowa, prosi wiele razy o powtórzenie, wyłapując nieścisłości i czepiając się słówek.


Warto wiedzieć, do jakiej postawy nas ciągnie w trudnych sytuacjach. Ja np. od kiedy zauważyłam, że mam skłonność do podporządkowanej, czy uległej, bardzo nad sobą pracuję, aby być bardziej asertywną. Udaje mi się! Bywam z tego dumna. :)) Szczerze nie cierpię i jestem bardzo wyczulona na bierną agresję, a także na postawę intelektualną, która "zabija" swoim wypraniem z uczuć. Mam nadzieję, że nie bywam taka, ale o to, to już by trzeba zapytać moich bliskich. Dobrze, że nie będą się dziś wypowiadać. :)



Oczywiście to zestawianie stanowi tylko szkic, liźnięcie tematu. Myślę jednak, że można w nim odnaleźć siebie, jeśli ma się otwarte oczy. :)

Miłego małego piątku, oby w pracy minął szybko i konstruktywnie, a w domu wlókł się niemiłosiernie przy miłych, zwykłych sprawach. :)

PODPIS
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...