wtorek, 20 stycznia 2015

Wylogowani do... ciszy

Informujemy, że państwa zlecenie rezygnacji z usługi jest właśnie realizowane – usłyszałam w słuchawce, gdy kilka dni temu zadzwoniłam do Netii, żeby zareklamować brak internetu w domu.

Ki diabeł?!! No tak… W sumie racja, za pamięć dobrą, ale krótką należy się kubeł zimnej wody na głowę. Równo rok temu napisaliśmy wypowiedzenie i... uleciało. Zanim nowy dostawca zechce uruchomić nam usługę, minie trochę czasu. Nie narzekam. Cisza, która wokół nastała, jest terapeutyczna. I tak wszystkie nasze myśli są przy Rufusiu. 

Po dwudniowym mocnym polepszeniu jego samopoczucia (po podaniu komórek macierzystych 16.01) nastąpiło załamanie i piesek czuje się źle. To spodziewana faza. Tak ma być. Ta fala pogorszenia przyniesie mu poprawę. Trzeba to przetrwać, on musi to przetrwać, a my wraz z nim.  

Dni mijają nam od spaceru do spaceru. Czy Rufi da radę? Czy uda mu się załatwić? Tak się dzieje na szczęście, więc wnosimy go z powrotem do domu i mamy kilka godzin ulgi. 




Rufik wygląda tak spokojnie na zdjęciach, a one są zrobione dziś rano i ja po jednym spojrzeniu wiedziałam już, że pies cierpi. Znowu nie przywitał się ze mną po nocy. Siedział na swoim materacyku, ciężko dysząc. Ledwo wstał napić się wody. Było nawet gorzej niż wczoraj. Jednak gdy zaczęła działać mocna tabletka przeciwbólowa, spacer się odbył, spacer się udał. 

Po południu jedziemy znów na rehabilitację. Wczoraj mięsień jego chorej nóżki zadziałał przy stymulacji prądem. Poprzednio ani drgnął. Ale dlaczego tak się stało, tego nie wiadomo. Może pani rehabilitantka tym razem podpięła elektrody we właściwsze miejsca. Albo dobrała właściwą moc prądu. A może to pierwsza oznaka, że leczenie działa. Może.

Odebrałam wczoraj telefon z Warszawy. Pan "doktor od komórek" pytał o samopoczucie Rufiego! Jestem wdzięczna. Rozmowa mi pomogła, nie czas się załamywać. 

Obaj jego lekarze prowadzący (chyba mogę tak napisać), dr Kemilew z Warszawy wraz z dr. Kirszteinem z Wrocławia, zdecydowali, że ze względu na regres u Rufiego i inne względy lekarskie (np. konieczność kolejnej narkozy w tak krótkim czasie) badanie tomografem i rezonansem przekładamy na za tydzień.  Trzeba przetrwać ten trudny czas z myślą, że będzie lepiej.  

Filmik umieszczam tu dla pamięci. Tak chodził Rufi w dniu, ale jeszcze PRZED  zabiegiem podania mu komórek macierzystych. Tego dnia czuł się źle. To, że staje i waha się przed zrobieniem następnych kroków, jest tego dowodem. Dzień po zabiegu czuł się na tyle świetnie, że dosłownie biegał na trzech łapach. Dziś znów porusza się tak jak na tym filmie. 


Widzę, że fala chorób naszych pupilów przetacza się przez blogowisko... Współczuję wszystkim zwierzakom i ich personelowi.
Ach, wy wstrętne choróbska, gdybyście wy miały doopę!!! 

PODPIS


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...