sobota, 31 października 2015

Bura adoptowana!

A któż to jest Bura? - spytacie.
Oto ona:


A cóż to za kot? Skąd się wziął? Przecież nie był jeszcze przedstawiony! I już adoptowany?!

Na te wszystkie (hipotetyczne) pytania odpowiadam, opowiadam...

Wczoraj Marta z Przygarnij Kota pojechała łapać w pewne miejsce rodzeństwo Dymki. Po jakimś czasie zadzwoniła, że ma dwa kociaki, ale kiedy MCO podjechał, żeby je odebrać (bo akurat był w pobliżu), okazało się, że Marta ma ich już... pięć! 
MCO zadzwonił do mnie z lekka przerażony, ale go przekonałam, że skoro jest pięć, to ma być pięć, i damy radę! Co z tego, że są jeszcze dwa: Mulinka i Dymka... Razem siedem, he, he. :)
Przede wszystkim przekonałam go, że nazajutrz po Dymkę lub Mulisię ma przyjechać Dorota, nasza blogowa koleżanka pisząca z wielkim humorem bloga Pies w swetrze

No i piątka kociaków różnej maści i płci przyjechała Za Moje Drzwi. :) MCO zabrał je najpierw do weta na przegląd i odpchlenie. 


Kogóż my tu mamy? Cuda, panie, cuda!!
Cztery kociaki i dziewczynka.

Rodzeństwo chłopaków urody powalającej - biało-srebrne, coś z persa mające, sztuk trzy.





Ten chłopak poniżej to naprawdę (prawie) jak rasowy ragdoll - CU-DO-WNY!


Oprócz tej trójki los postanowił zmienić żywot pięknościowego burego kocurka - dużego w porównaniu do reszty (pewnie ma ok, 3,5 miesięcy) - o płaskiej, uroczej buźce, 


 i dużo mniejszej od niego dziewczynki - Burej właśnie.


Dorota jest osobą niesamowitą. Od razu, już przez telefon, powiedziała mi wczoraj, że nie liczy się dla niej uroda kociaka, nie ma dla niej znaczenia, czy jest uznawany za piękność, czy nie. Dla niej liczy się to, żeby pomóc takiemu, który tego potrzebuje. 
Dopiero od niedawna Dorota i jej rodzina poznali co to kot. Czarna mała kotka Mamba została zesłana z niebios przez kocią boginię, aby pokazać tym wspaniałym ludziom, że bez kota nie ma życia. Pełnego życia. :) Mamba wybrała sobie syna Doroty i po prostu przyszła za nim. Szła osiedlem, ulicami, weszła za nim do bramy i dotarła do swojego domu! Czy wiedziała, że zamieszka z dwoma (adoptowanymi ze schroniska) psami? Pewnie tak, bo szybko je sobie ustawiła. :)
Mamba (jestem tego pewna) wysłała też Dorocie podprogowy przekaz: nudzę się, chcę towarzystwa! 
I Dorota to idealnie odczytała, Za Moje Drzwi zaglądnęła, Dymkę zobaczyła i pomyślała, że pasowałaby do czarnej Mamby...

Jednak gdy dziś się ze swoim mężem w naszym domu znalazła, powtórzyła to, co wczoraj: wezmę tę, której pewnie najtrudniej byłoby dom znaleźć.
Mulinka była bardzo przestraszona, poza tym ona musi mieć dom spokojniejszy niż taki z dwoma psami - tak mi się wydaje.
Dymka zachowywała się dość skandalicznie, syczała i była bardzo dzika; pokazałam więc moim gościom małą burą kotkę, z tych, które wczoraj do nas trafiły i decyzja zapadła szybko: bierzemy ją!

Ja się nie dziwię tak bardzo - Bura jest prześliczna. 


I tak oto nastąpiła najfajniejsza adopcja ever! Teraz trzeba mocno trzymać kciuki, bo przecież nic o tej małej nie wiem, więc przed Dorotą trudne zadanie...


Kochani, wspierajcie Dorotę radami, dobrą energią, dobrymi myślami, a ja jej dziękuję, że taką "zwykłą" buraskę wybrała, że  właśnie jej dom dała. 
Kochana osoba - mam szczęście do takich, ale też nasz blogowy świat jest ich pełny!

Miłego wieczoru, no i spodziewajcie się wieści o nowych kotkach. :)

PODPIS

I gdybyście robili zakupy w Zooplusie, to wiecie... mam teraz sześć głodnych kociaków, które trzeba odpchlić, odrobaczyć, zaszczepić, wiecie, rozumiecie... :)
Banerek do zakupów po prawej na górze. :)

*********************

Muszę jeszcze dodać tu to zdjęcie! :))))))
Dobranoc!




piątek, 30 października 2015

Co w kocim pokoju

Sama tego chciałam. Najpierw wciągnęłam Was w wybieranie imion dla moich kotek tymczasowych, a potem martwię się, że kogoś urażę, jego propozycji nie uwzględniając. :)
Po namyśle jednak uznałam, że to panu Janowi - wybawicielowi kotki, należy się pierwszeństwo przy wyborze jej imienia, a zresztą to, które wymyślił, pasuje!

Mulina - jedwabna, wielobarwna przędza używana do haftowania, charakteryzuje się wysokim połyskiem. A ta czarna bida właśnie tym się wyróżnia. Ma sierść jak jedwab, mięciutką i błyszczącą. 

Druga kotka zostaje Dymką - na to imię było najwięcej głosów, choć bardzo mnie urzekło pasujące do Mulinki imię A-nitka. :) Do Dymki przekonała mnie argumentacja anonimowej komentatorki:

Ja nazywam ją na swój użytek Dymka; trochę brzmi jak apetyczna młoda cebulka - zrzuci kilka warstw złych doświadczeń z przeszłości i będzie przesłodkim kotkiem. :) 

Może zostanie więc Dymką A-nitką po prostu. 

Teraz krótko, co dzieje się w kocim pokoju. Trwa oswajanie panienek. Bardzo skuteczne. Obie bardzo pięknie się uczą. Wprawdzie nie obywa się jeszcze bez syku na dzień dobry, ale za to potem jest już mruczenie na kolankach. W oswajaniu bardzo pomagają mi Królowa Ciotka i bezcenna Fika. 

Jestem pod wielkim wrażeniem, jaka z Fiki jest kocia terapeutka! Jak doskonale umie odczytywać sygnały od tych przestraszonych kotek i działać pomalutku, ale skutecznie. Nie jest nachalna, jest delikatna, ostrożna i mądra.  Dziś już obie panny mają zaliczony z nią kontakt nos w nos.

Pod czujnym okiem Amisi.
Przy mądrej Fikuni.
Ciężko robi się zdjęcia jedną ręką, ale widać tu Muliśkę, Fiśkę i Dymkę w rogu klatki. :)
Mulinka jest urocza. 
To koteczka, która jest lękiem.
Ona swoim zachowaniem... przeprasza, że żyje.
Dymka to piękność. 
Z charakterem.
Nie miałam jeszcze tak oryginalnie umaszczonej kotki.
Pod spodem srebrna, na wierzchu szara.
Cudo.


Jakie to szczęście, że Mulinka ma już co jeść. 
Ona wciąż jest niesamowicie chuda.
Przeprasza, że żyje - to mi się nasuwa, gdy widzę, jaka jest wciąż skurczona,
przycupnięta. Nie widziałam jej jeszcze stojącej normalnie na łapkach,
nie widziałam normalnie idącej...
Dymka i Mulinka na jednych stały kolanach. :)
Fikunia oswaja.




Jakoś wciąż nie udaje mi się oddać na zdjęciach jej urody...
Fikunia nie rezygnuje z prób zaprzyjaźnienia się.
 (Proszę nie patrzeć na bałagan w tym pokoju!)
Już bliżej, 

i bliżej...
I nos w nos!
Dymka: sssssssyy, więc Fika - wycofanie. :)

O, może tu lepiej widać jej kolor. :)
Moja ocena obu kotek, może komuś się przyda:

Dymka - fajna koteczka, jeszcze bada teren, czy może zaufać, jeszcze przed nią powrót do beztroski bycia kociakiem - do zabawy i psot. Wciąż jest jeszcze przejęta swoją nową sytuacją, ale szybko się uczy. Mimo że syczy na mnie - ostrzega, to nie idą za tym łapoczyny. Mogę ją bez lęku brać gołą ręką. Na kolanach zaczyna mruczeć. Ma apetyt, ale nie jest żarłoczna, jest zdrowa, raz odpchlona i odrobaczona, załatwia się do kuwetki. No i ta uroda! Jest przepiękna! Poradzi sobie w życiu, trzeba jej tylko czasu i domu.

Muliśka - bardzo delikatne stworzonko, wymaga cierpliwości i wiele miłości. Od razu roztapia serce swoim strachem i swoim przełamywaniem się. Zapowiadała się na dzikusa, którego nie da się oswoić, a ona po tygodniu wystawia mi brzuszek do głaskania! Jednak wciąż tak się lęka, że chodzi jak cień przy samej podłodze. Nie widziałam nawet jeszcze, jaka jest duża! Fikuni się już prawie nie boi, choć oczywiście sama nie podejdzie. Dziś dała się jej wąchać po główce! Jest bardzo chudziutka, wciąż można policzyć jej każdą kosteczkę. Je niewiele, idealnie załatwia się do kuwetki. Chce być dzielna i odważna, a jest jeszcze bardzo nieśmiała. Futerko ma jedwabne, milutkie. Ma w sobie coś wzruszającego. Trzeba jej domu, gdzie będzie mogła kochać i być uwielbiana. Zasługuje na to. Człowiek, na którego ona się otworzy, dostanie od niej mnóstwo darów. Ktoś chciałby kochać i być kochany? Mulinka czeka. :)

PODPIS


czwartek, 29 października 2015

Ogłaszam, ogłaszam uroczyście! O kalendarzach 2016!

Ogłaszam, ogłaszam uroczyście, że od poniedziałku będzie można kupować nasze kalendarze! 
To dla nas - ich twórczyń, wielka radość i jeszcze większa duma, że mogłyśmy je dla Was przygotować.


Gdybym miała określić je jednym słowem, to jest nim RADOŚĆ!

Śmiem twierdzić, że kalendarze stworzone przez nas - komitet redakcyjny - są tak pełne dobrej energii, że ona aż się z nich przelewa... Jestem pewna, że nawet w smutku spojrzenie na karty tych kalendarzy odpędzi go choć na chwilę.

Obie ekipy, i Hana z Miką, i ja z Jolą, jesteśmy niezwykle dumne, że nasze blogi służą pomocy zwierzętom. 

Za Moimi Drzwiami kotki tymczasowe czekają na swoje stałe domy, a potem możemy wszyscy cieszyć się, czytając, że zamiast wegetować w jakiejś zatęchłej miejskiej piwnicy, te wspaniałe, delikatne stworzenia są królami swoich domów. Zadbane, najedzone, wychuchane i kochane - nie macie pojęcia, jaka to dla mnie satysfakcja i radość! O nich opowiada kalendarz Poetyckie Kotki (PK), do którego wierszyki napisała nieoceniona Ninka. 

Przykładowa karta z kalendarza, już pokazywana, ale zdecydowałyście, że całości zobaczyć nie chcecie:


W Pastelowym Kurniku natomiast dzieją się cuda, jeśli chodzi o szukanie potrzebującym zwierzakom domów. Nie do uwierzenia, jest jaka wielka jest skuteczność Kurniczej społeczności! Żeby w dwa dni znaleźć domy dla konia, trzech kóz, trzech psów, trzech kotów i stadka kur,  to przecież musi dziać się w sposób nadprzyrodzony! Takich historii było w 2015 roku kilkanaście i na kartach Białej Kury (BK) możemy je właśnie podziwiać - na rysunkach Hany inspirowanych gdakaniem w Kurniku oraz z wierszykami zaprzyjaźnionych Kur.

Jakąż to historię opowiada ta karta? :))
To są zrzuty z ekranu, słabej jakości. Na żywo wyglądają doskonale. :)

Mamy więc dwa kalendarze:
PK i BK - zapamiętajcie te skróty, przydadzą się przy zamawianiu.

Teraz informacje bardziej konkretne:
- sprzedaż rusza w poniedziałek, pojawi się wtedy krótki post z konkretną instrukcją i numerem konta,
- niestety cena kalendarza w tym roku będzie wyższa. Powody są dwa. W ubiegłym roku, pomijając "cołaski", na kalendarzach odnotowałyśmy stratę, koszty wysyłki, druku, kopert okazały się większe, niż szacowałam. Po drugie, żeby być w porządku z polskim prawem, musiałam założyć działalność gospodarczą, więc ZUS-y, srusy itp - to też koszty. 

Dlatego z niejaką obawą informuję Was, że w tym roku jeden kalendarz będzie kosztował 25 zł. Jest to cena wraz z kosztem wysyłki.  

Zamówienia będzie można od poniedziałku wraz z dowodem przelewu słać na mejl: bialakura527@wp.pl

I teraz ważna rzecz: przy okazji sprzedaży kalendarzy zbieramy "cołaski" = darowizny do tzw. Skarpety, z której wyciągamy w ciężkich chwilach zaskórniaki, by wspomagać potrzebujących ludzi dla ich zwierząt: transport, choroba, operacja, problemy z wykarmieniem bezdomniaków? Skarpeta rusza na ratunek! W ubiegłym roku bardzo to się przydało, o czym może opowiedzieć wielu z Was. Ja i Hana nie odmówiłyśmy nikomu, a wręcz przeciwnie, same proponowałyśmy pomoc. Fajnie było móc pomagać. Podkreślę to jeszcze raz, że my - organizatorki akcji, nie wzięłyśmy z tego ani jednej złotówki. 

Jeśli zechcecie i w tym roku dołożyć "cołaska" do Skarpety, to super, to ekstra, to fantastycznie!
Gorąco zapraszam, bo nigdy nie wiadomo, kiedy i komu przydadzą się te pieniądze. 

Dla jasności potrzebne więc będą dwa przelewy i dwa numery konta:
- zapłata za kalendarze (proszę pisać w tytule przelewu za co, np.: 2 BK + 2 PK)
- darowizna (proszę pisać w tytule przelewu tylko słowo: darowizna).

Jeżeli komuś to sprawia duży problem, to proszę, aby wysłał jedną kwotę na jedno konto (to od kalendarzy i odpowiednio ją opisał, np. 2 PK, 1 BK, czyli 75 zł + darowizna 10 zł.

Jest oczywiste, że darowizna jest dobrowolna, nieobowiązkowa, nikogo nie będziemy rozliczać itp,, itd. To tylko Wasza dobra wola, czy chcecie pomagać w ten sposób, czy nie. To tylko Wasze do nas zaufanie może zadziałać. Nic więcej. 

Uff, napisałam strasznie dużo. Nie wiem, kto to przeczyta, a mnie palce bolo! :(

To do poniedziałku, zapraszam gorąco! Napracowałyśmy się, ale efekt jest o wiele lepszy niż w poprzednim roku. Ja jestem bardzo dumna, choć chwile zwątpienia mam...

Buziaki dla całej naszej paki! :*


PODPIS

Jeśli ktoś chce zobaczyć całość, proszę do mnie napisać: anka.wroclawianka@op.pl - dostanie zwrotnie kolaż z kartami wybranego kalendarza lub dwóch. Rozumiem przecież, że część osób nie chce kupować w ciemno. 

środa, 28 października 2015

Szybki post z wybieraniem imion

Kiedyś znajoma, "zaprzyjaźniona" blogerka, kiedy jej podpadłam, wyrzuciła z siebie, jak nudzi ją, że na tym blogu tylko koty i koty, że kiedyś, na początku, to może jeszcze było ciekawe, ale teraz? Wciąż to samo! Ileż można tych kotów znieść?!  

Ano, tyle, ile trzeba. Jakoś narzekać na brak potrzebujących nie można, a że tych aktualnie mam dwa, to będę o nich pisać. Każdy z innej parafii (złapany w innym miejscu), a oczekuję jeszcze na dostawę... iluś tam. Nie napiszę ilu, bo jeszcze MCO przeczyta, hre, hre. :). 

Otóż okazało się, że Cień to... dziewczyna! Kto zgadł? Kto tak obstawiał? Panienka, sądząc po zębach, ma już prawie trzy miesiące, a jest tak drobna i przeraźliwie chuda, że wygląda góra na dwa.  
Kto to widział trzymiesięcznego kociaka, który waży tylko kilogram! 

To będzie dla kogoś bardzo kochana kocina, wprawdzie musi teraz wiele się nauczyć, wiele przejść - każdego dnia zaczynamy oswajanie od początku; od straszenia i syczenia, ale potem na kolanach to cudo mruczy! 

Oczywiście aparat kłamie, pokazuje wszystko większe, ale na tych zdjęciach dojrzycie chudość czarnej panny. 






Druga panna to przepiękny, oryginalnie umaszczony przedstawiciel kociej rasy. 
Dziewczyna jest dymna, będzie zjawiskową kotką! 
Na razie oczywiście struga wariata, że niby taka groźna, 
ale ja jej wcale nie wierzę i ręczę, że za tydzień to ona będzie się prosiła o mizianko. :)


Zdjęcia są pomieszane, trochę dymu, trochę cienia. Na końcu zasadnicze pytanie. :)
















Same kosteczki, choć już tydzień je, ile chce.
Jak nazwiemy tą ślicznotkę, która jest wiotka i gibka, 
a jej futerko to prawdziwy jedwab (nawet wetka się zachwycała)?


Byłyśmy u weta na odpchleniu i odrobaczeniu.
Zainwestowałam w Advocate - droższy, ale zabezpieczy ją na miesiąc.
Mogę poszaleć, bo kupujecie w Zooplusie, za co serdecznie dziękuję.
No i pytanie nr dwa: czy dla tej szarej laluni wymyślone przez Magdę na fejsie imię
Anna Dymna zostaje?


Czy to Anna Dymna?

Dziewczyny latają już po kocim pokoju. Ich czas klatkowy się skończył, ale nie przejawiają żadnych tendencji do zaprzyjaźniania się. Spędzają czas całkiem osobno. Wciąż mam nadzieję, że przyłapię je na zabawie. Będzie mi wtedy lżej, że kicie dobrze się czują. 

No to do roboty! Jeśli dymna to... Anna Dymna, to czarnuszka to...?

PODPIS
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...