środa, 8 lutego 2017

Prawdziwie dobry uczynek!

To bardzo dla mnie wzruszająca historia.
Zacznę od dygresji. Kiedy byłam małą dziewczynką, bardzo pragnęłam mieć psa. "Bardzo pragnęłam" nie oddaje tej bolesnej tęsknoty, jaką odczuwałam na samą myśl o SWOIM psie. 
Nie było nic na całym świecie, czego nie pożądałabym bardziej. Garnęłam się do każdego napotkanego futrzaka, jaki stanął na mojej drodze, nieważne, czy był groźny, czy nie. Rodzice łatali tę moją tęsknotę mniejszymi zwierzętami. Miałam rybki, ukochanego kanarka Lolusia, różne papużki faliste, w tym Inkę i Wojtka, a nawet żółwia. To trochę przyćmiewało mój ból. Wymarzonego psa doczekałam się dopiero w liceum i od tej pory idę przez życie, mając zawsze u boku psiego przyjaciela - teraz nawet dwie przyjaciółki. :)

Kiedy więc usłyszałam od znajomej pani Halinki, że jej córeczka Madzia cały czas marudzi i męczy rodzinę o pieska, to pilnie nadstawiłam uszu. Pani Halinka się wahała, nie była pewna, czy pozwolić córce na spełnienie tego marzenia, więc ja... opowiedziałam jej powyższą historię!
Przekonywałam, że nie da się nadrobić straconych lat i że córka będzie jej dozgonnie wdzięczna i że trzeba, koniecznie trzeba spełnić to marzenie!

I wiecie co?
Pani Halinka posłuchała!!!!

Tę historię znają już bywalcy tego bloga, a reszcie opowiem w skrócie.
W tym czasie trafiły do mnie dwie psie dziewczynki, którym "ja chcę siusiu" uratowało życie (klik). Cudowne maluszki!


Pani Halinka zaraz przyjechała i wybierała między nimi, chcąc zrobić Madzi niespodziankę. 



No i wybrała jasną psineczkę. Lunkę. 



U mnie została urocza Brzusia.


Potem się zaczęło! Dziewczyny wymieniały się korespondencją!









Korespondencja się skończyła, bo Brzusia też znalazła domek,
ale i tak wiem, jak prezentowały się dziewczyny po miesiącu.

Lunka - imię nadane przez Madzię.


Oto Pikku - tatuś dziewczynki jest Finem, stąd to imię. :)


Na tym nie koniec tej retrospekcji, bo przecież opowiadałam o spełnionym marzeniu Madzi!

Madzia była, jak można się domyślać, przeszczęśliwa!

Miała swój skarb!


Swoją Lunę! 


 Dziewczynka sama wymyśliła to imię, zanim jeszcze marzenie stało się ciałem.


Oj, najchętniej nie chodziłaby do szkoły, tylko cały czas spędzała ze swoją ukochaną!


Dotarliśmy do sedna tego posta, który miał być króciutki (hłe, hłe, hłe).

Otóż przepiękny rysunek dostałam! Tadam! Zobaczcie!


To ja!

A to dwie siostry z pudła:

Brzusia

Brzusia ma ogromną kość.
Brzusia kości nie ma dość.
- Pyszna kostka, ja to wiem.
Mam i nie dam! Sama zjem!

(Wierszyk Ninki do kalendarza PKP, który bardzo podoba się Magdzie.)


Tadzika nie mogło zabraknąć na rysunku!


A jak wyglądają dziewczynki teraz?
Mam niespodziankę, bo dostałam zdjęcia!
Oto Lunka - długonoga piękność!


A to Pikku (Brzusia) - piękność, ale raczej krótkonoga. :)


Madziu, jestem szczęśliwa, że przyczyniłam się do spełnienia Twojego marzenia!



Buuuuuuuuuuuuuu...
Łezki mi się zaszkliły w oczach. ;)

I ja Ci dziękuję za wzruszenie, jakiego doznałam, czytając tę ilustrowaną wiadomość od Ciebie. :)

Prawdziwie dobry uczynek zrobiłam - tak jak głosił tytuł!
Jestem szczęśliwa!

PODPIS


30 komentarzy:

  1. Lunka wyrosla na prawdziwa pieknosc! A wcale sie nie zapowiadala... :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To samo pomyślałam :) zmieniły się bardzo psie dziewczyny.
      Gosiu :*

      Usuń
  2. Piękna wzruszajaca historia, nie dziwię się Twoim łezkom :)
    Luna rzeczywiście wyrosła, zwłaszcza jej nóżki :)
    I fajnie , że dziewczynki mogą się widzieć via Twój blog :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Lezki to i ja mam, u Ciebie zawsze piekne historie, ale robisz dobrze zwierzaczkom, podziwiam niezmiennie...

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo się teraz różnią "figurą", ale pyszczki mają podobne. Śliczne są obie:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Gosiu, przecież Twoje życie to jeden wielki dobry uczynek! a ja właśnie nosem ciągam, choć kataru jeszcze przed chwilą nie miałam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękna historia rozjaśniająca pochmurny poranek. Jak to miło otrzymywać wieści o dalszych losach adoptowanych.

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękna historia - jak zawsze u Ciebie!
    Pikku krótkonoga, ale zdecydowanie długoucha :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dobrze czytać o szczęściu! Pieski się bardzo zmieniły,to zawsze zagadka jak wyrosną takie szczeniaczki:)))

    OdpowiedzUsuń
  9. Wzruszyłam się... bardzo.
    Ależ ta Lunieczka wyrosła, a zapowiadała się raczej na małego pieseczka.
    Uszata Brzusia też śliczna.
    Piękna historia.
    Gratuluję Ci kolejnej udanej adopcji!

    OdpowiedzUsuń
  10. Pięknie wyrosły,szczogólnie Luna.A Pikku ma cudne uszy.Spełniłaś Madzi najskrytsze marzenie.Jesteś wróżką.

    OdpowiedzUsuń
  11. To wspaniałe, że możemy poznawać dalsze losy Twych podopiecznych. Takie historie na pewno dodają Ci sił i motywacji do tego, co robisz.
    A siostrzyczki nadal bardzo do siebie podobne, tyle, że jednej poszło w nogi, a drugiej w uszy.

    OdpowiedzUsuń
  12. Wzruszająca historia,a spełnić dziecku marzenie - bezcenne!Ogrzałam się, jak zawsze, ZMD, serdeczności zostawiam i pędzę dalej :) Sunie wyrosły na piękne Dziewoje, aż miło!Guśka

    OdpowiedzUsuń
  13. Jaka Luna piekna dlugonoga:):):):) A Bezusia jakie ma uszy:):):):)

    OdpowiedzUsuń
  14. Piękna historia. Psiaki urocze. Fajnie zobaczyć je "po latach" :))

    OdpowiedzUsuń
  15. Super! Oby więcej takich marzeń do spełnienia. A Pani portret przecudny, ja bym se w ramki oprawiła. Pozdrawiam Leokadia - T-matka Pirusia

    OdpowiedzUsuń
  16. Piękna historia o spełnionym marzeniu - Elwira

    OdpowiedzUsuń
  17. https://www.facebook.com/nichole.frost.3/posts/10154447417129332?pnref=story oglądnij ten filmik- niesamowite jak potrafi sie cieszyć dziecko ze swojego wymarzonego zwierzaka

    OdpowiedzUsuń
  18. Chyba w moim pokoju jakieś skrzaty kroją w ukryciu cebule...
    Bo mi się oczy zaszkliły.

    OdpowiedzUsuń
  19. Twoje dobre uczynki juz trudno zliczyc :). Psinki urocze. Jak byly male, jakos nie wygladalo, ze Lunka zostanie taka dlugonoga pieknoscia. Pikku zas z tymi swoimi ogromniastymi uszkami jakos mi nietoperza przypomina :).

    OdpowiedzUsuń
  20. Wspaniały uczynek - uszczęśliwiłaś dziewczynkę :)

    OdpowiedzUsuń
  21. A mnie dzisiaj się nie płacze :-D Raczej mi wesoło jak patrzę na te zdjęcia. I od razu mi się przypomina moja tęsknota za psem. Chomiki i rybki, świnki morskie i jeszcze więcej rybek. Nic nie mogło zastąpić psa. Jak byłam małą dziewczynką to na wsi odczepiałam każdego psa od budy i chodziłam z nimi na spacer. Raz weszłam do sąsiadów do domu z takim psem. Wcześniej chodziłam z nim długo po polach. Wszyscy zamarli, właściciel wstał, delikatnie wyjął mi sznurek z dłoni i wyprowadził psa. Okazało się, że on był bardzo groźny i ogólnie gryzący. Biedny zwierzak,pewnie raz w zyciu był na spacerze.
    Gosiu spełniająca marzenia <3

    OdpowiedzUsuń
  22. Jak slicznie wyrosly! I Madzia tez :)

    a teraz moge isc spac z usmiechem na tzw obliczu :))

    OdpowiedzUsuń
  23. Madziu, jesteś wspaniałą dziewczynką :-)
    No i Pani Gosia też jest wspaniała, prawda?

    Pozdrawiam Was serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
  24. Tak dużo szczęścia w tym poście:)))

    OdpowiedzUsuń
  25. Obie psinki są śliczne, ale moją ulubioną jest Brzusia. Jest bardzo urocza. Chyba najwyższy czas, żebym sobie też sprawiła takiego psiaka, ale na pewno samca. W końcu ma bronić domostwa i straszyć koty sąsiadom :P

    OdpowiedzUsuń
  26. Piękna historia psinek. Też pamiętam swoje pragnienie mieć pieska, dostałam Hipa mając 9 lat. Był moim najwspanialszym przyjacielem.

    OdpowiedzUsuń

Fajnie, że piszesz! Pisz, komentuj, daj znak, że jesteś!
Dobrej energii nigdy za wiele. :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...